grudnia 08, 2017

POLNY WARKOCZ - RUMIANKOWA ESENCJA MICELARNA, CZYLI NATURALNY PŁYN DO DEMAKIJAŻU


Recenzja zamawiana.. bo w sumie czemu nie? Produkt pojawił się w ulubieńcach więc należy mu się konkretna recenzja.. a, że są o niego pytania to jest i recenzja. Być może pamiętasz.. chociaż w to wątpię 😉 zawsze marudziłam na płyny micelarne. W zasadzie nie widziałam między nimi specjalnej różnicy. Oczywiście była grupa produktów, która mnie mocno rozczarowała ale o żadnym płynie micelarnym nigdy nie powiedziałam, że jest genialny. Nie sądziłam, że to się zmieni..


Od producenta:
Zerwij tęgą wiechę rumianku i uwarz z tego naparu, a wodą, w której wrzały kwiaty przemywaj twarz. Uczyniwszy tak każdego dnia wielką korzyść odniesiesz. Napar tego ziela służy dobrze skórze. Gałązki kwiatki rumnowe są jednakiej mocy.Kwiatki też rumienkowe zdejmują napięcie i bolenie głowy i oczu oddalają. Dobry jest na szczęście i na powodzenie.

Wzruszyłam się jak małe dziecko 😢 Dopiero przy pisaniu pierwszy raz przeczytałam w pełni etykietę, a tam opis niczym z babcinych poradników. Pełny wiedzy, uczucia, opieki.. po prostu babci. No nie dam rady.. idę nos wysmarkać...


Od producenta cd.:
Rumiankowa esencja micelarna to naturalny, łagodny płyn do demakijażu twarzy i oczu. Delikatnie, lecz bardzo skutecznie usuwa makijaż. Hydrolat rumiankowy, zawarty w esencji łagodzi podrażnienia, działa kojąco. Polecany jest do wrażliwej skóry wokół oczu. Pantenol oraz gliceryna roślinna regulują poziom nawilżenia, przeciwdziałają nadmiernemu wysuszeniu naskórka. Esencja micelarna zawiera konserwant akceptowany przez Ecocert.


Nie tylko opis skojarzył mi się z babcinymi mądrościami ale również wygląd etykiety. Być może rysunek rumianku czy nazwa marki nie kojarzą się z produktem ekskluzywnym ale ja dostrzegam w tym głębszy sens. To właśnie taki produkt widziałabym lata temu na toaletce mojej babci. Pełen prostoty i natury z cudownymi właściwościami. W końcu babcia wie co najlepsze.

Szklana butelka przy moim mężu to pewne ryzyko dlatego mam obawy, że w końcu to się źle skończy. Za to sama w sobie mi nie przeszkadza.. wręcz przeciwnie jestem ZA, chociaż może to sprawiać pewne problemy podróżne. Początkowo byłam trochę zmieszana 100 ml pojemnością. W końcu płyny micelarne schodzą mi stosunkowo szybko. Używam ich codziennie i jak do tej pory pojemność 500 ml wystarczyła mi na około dwa miesiące.


Mimo wszystko te 100 ml wystarcza mi na prawie cały miesiąc użytkowania. To dość zaskakujące, bo wciąż po płyn micelarny sięgam codziennie i w zasadzie nic się nie zmieniło. Albo od początku używam go oszczędniej niż inne płyny albo po prostu dużo lepiej radzi sobie ze zmyciem makijażu. Ten dylemat rozwiązał mój tusz do rzęs.. wodoodporny. Produkt nie jest przeznaczony na taki hardcore ale radzi sobie rewelacyjnie! Skoro tusz wodoodporny zmywa z taką łatwością to z resztą makijażu radzi sobie jeszcze lepiej.. a to przekłada się na jego wydajność! Taa damm! Zagadka rozwiązana.


A teraz tak.. płyn micelarny, który zmywa wodoodporny tusz.. pierwsze skojarzenia? U mnie by to było: podrażnione oczy i tłusta olejowa warstwa na powiekach oraz mgła. Ta esencja micelarna tego nie robi! Jest delikatna dla moich oczu ale również dla skóry. Nie mam potrzeby mocniejszego pocierania oczu czy skóry. W przypadku wodoodpornego tuszu staram się na chwilę przyłożyć nasączony wacik i delikatnie oczyszczać powieki i rzęsy ale dla całkowitego oczyszczenia wystarczy mi zawsze jeden płatek kosmetyczny na oczy i ewentualnie drugi do twarzy.

Sam płyn jest bezbarwny o bardzo delikatnym rumiankowym zapachu. Nie jest on nachalny w opakowaniu, a w użytkowaniu jeszcze bardziej łagodnieje. Mój nos oraz oczy bardzo dobrze go tolerują ale jeszcze bardziej lubi go moja cera. Nie jestem zwolenniczką samego demakijażu przy użyciu płynu micelarnego.. z reguły niemal zawsze po zdjęciu pierwszej warstwy makijażu przechodzę do kolejnych kroków, ale zdarza się, że odświeżam sobie skórę w ciągu bezmakijażowego dnia płynem micelarnym. Często bywało, że moja skóra po takim przetarciu była lepka, a z czasem odczuwałam silną potrzebę umycia buzi. Z esencją Polny Warkocz jest odwrotnie. Mam wrażenie, że ma całkiem sporo do powiedzenia w przypadku wszelkich podrażnień skóry, a do tego jest całkowicie niewyczuwalna na skórze.


Skład (INCI): Aqua (woda), Anthemis Nobilis Flower Water (Hydrolat z Rumianku Rzymskiego), Polyglyceryl-4-Caprate (Ester Kwasu Kaprylowego i Poliglicerolu), Glycerin (Gliceryna roślinna), Panthenol (Pantenol), Dehydroacetic Acid (Kwas Dehydrooctowy), Benzyl Alcohol (Alkohol Benzylowy).

Nawet skład esencji jest bardzo prosty i składa się jedynie z siedmiu składników. Bazą jest tu woda i hydrolat z rumianku rzymskiego. Hydrolat ten działa łagodząco na podrażnienia, a także przeciwzapalnie, ma silne właściwości regenerujące i nawilżające. Następnie mamy naturalny emulgator oraz glicerynę pełniącą funkcję nawilżającą. Z pewnością dobrym posunięciem było dodanie do składu pantenolu o działaniu łagodzącym i kojącym podrażnienia. Ostatnie dwa składniki to naturalne konserwanty rekomendowane przez Eco-cert do stosowania w kosmetykach organicznych
 

Cała linia produktów Polny warkocz jest inspirowana wiedzą, kulturą oraz dziedzictwem naszych przodków. To proste i harmonijne receptury oparte na wiedzy o naturalnych składnikach i to zdecydowanie widać i czuć. Pokochałam ten produkt za delikatność i skuteczność, a z czasem za wiele innych rzeczy, aż w końcu stał się mi bliski. Tak.. wyznaję miłość temu produktowi 😍

 Post na specjalne życzenie Moniki z bloga Mama z różową torebką

Przy najbliższym braku płynu micelarnego.. kup i pokochaj 😘

Ponownie przypominam o rozdaniu przedurodzinowym:
ROZDANIE PRZEDURODZINOWE, CZYLI ŚWIĘTUJ RAZEM ZE MNĄ DRUGIE URODZINY BLOGA!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger