stycznia 02, 2018

ULUBIEŃCY ROKU 2017


W zeszłym roku rozpisałam się na temat rocznych ulubieńców w kilku postach. W tym roku zamierzam wprowadzić minimalizm kosmetyczny.. z naciskiem na uszczuplenie zapasów kosmetycznych co najmniej o połowę.. ale w takim razie może warto zawęzić również ulubieńców do tych największych perełek, które towarzyszyły mi w minionym roku?


POLNY WARKOCZ - PŁYN MICELARNY
Do niedawna moim ulubionym płynem micelarnym był różowy Garnier. Za cenę, przystępność, pojemność.. i brak pieczenia oczu. Reszta płynów była beznadziejna albo przeciętna podróżnym kątem. W przypadku esencji micelarnej Polny Warkocz uwiera mnie jedynie niewielka pojemność przez co dużo szybciej potrzebuję zamówień na kolejne palety. Poza tym płyn nie drażni moich oczu, radzi sobie z demakijażem świetnie, zmywa nawet wodoodporny tusz do rzęs i ma bardzo prosty i fajny skład. Lubię go.. nawet etykieta z rodem z czasów babcinych mnie cieszy.



CZARSZKA - AKSAMITNY BALSAM DO MYCIA TWARZY
Wiem, że nie każdy jest zachwycony metodą OCM i w pełni rozumiem niechęć do tłustych formuł na twarzy. Za to ja tę metodę uwielbiam, choć również w tej kwestii lubię sobie pomarudzić. Odnośnie aksamitnego balsamu nie mam za wiele uwag. Lubię go za przyjemną musową konsystencję, szybkość pozbywania się resztek makijażu, za zapach i całkiem przystępną cenę w stosunku do pojemności i wydajności. Na chwilę obecną nie mam na oku nic czym mogłabym ten balsam zastąpić, a to dość wyjątkowe.. ja zawsze mam upatrzonych co najmniej 5 zamienników każdego produktu.. czasem sama siebie za to nie lubię 😂 



AVALON ORGANICS - CLEANSING GEL Z WITAMINĄ C
Byłam już na etapie, że żaden żel do mycia buziaka nie jest dla mnie stworzony. Niemal wszystkie jak leciało delikatnie podsuszały mi skórę, a przy codziennym użytkowaniu z każdym kolejnym dniem było gorzej. To pierwszy żel który jest dla mojej skóry przyjazny.. nawet oczu nie szczypie gdy jakaś drobinka się do nich dostanie. Do tego zapach cytrusów, który uwielbiam! Miała być recenzja i rozdanie z tym żele.. ale grudzień okazał się za krótki. Na szczęście to nic straconego.. nadrobię w styczniu.


LIQPHARM - LIQ CC SERUM NIGHT Z 15% WITAMINĄ C
Pokochałam w swojej pielęgnacji witaminę C, a pierwszym produktem który najbardziej mnie zachwycił to serum od LiqPharm. Efekty widzę już po pierwszym użyciu, a do tego utrzymują się dłużej niż po innych mazidłach. Nawet nie kuszą mnie inne produkty z witaminą C, a gdy jestem pytana czy coś polecam z witaminą C to z miejsca odpowiadam LiqPharm.. a dalej mam pustkę w głowie.



INDEED LABORATORIES - PEPTA-BRIGHT  
Serum zwalczające przebarwieniom skóry, które świetnie sobie radzi, a przy tym nie ma żadnego przykrego wpływu na skórę. Wiem, że z nawet delikatnymi kwasami możemy skończyć jak łuszcząca się  jaszczurka.. ale z tym produktem jest to niemożliwe nawet przy codziennym użytkowaniu. Serum chyba najbardziej doceniłam gdy go zabrakło.. moja skóra bardzo się z nim lubi.



ALPHA-H - LIQUID GOLD
Tonik z kwasem glikolowym. Zdecydowanie warto go mieć. Nie należy do najtańszych produktów ale spisuje się rewelacyjnie i zawsze mogę na niego liczyć. W chwilach gdy moja skóra zaczyna wariować i sama nie wie w którą stronę ma iść daję je porządnego klapa w postaci Liquid Gold. To sprawia, że jest w szoku.. jakby ogłuszona ale przywołana zostaje do porządku. Opakowanie 100 ml wystarczy mi z powodzeniem na rok użytkowania. Po produkt sięgam wyłącznie doraźnie lub w chwilach zwątpienia.. nie używam na co dzień, bo nie mam takiej potrzeby. 



INDEED LABS - HYDRALOURO
Nie za bardzo wiem ile opakowań tego produktu zużyłam. Hydraluron to dosłownie magnes na wodę, a jak wiadomo nawet cera mieszana czy tłusta często zmaga się z niewystarczającym nawilżeniem. W składzie znajdziemy nie tylko kwas hialuronowy ale również algi oraz Propanediol, który jest świetnym nośnikiem substancji aktywnych. Po serum sięgam okazjonalnie na noc, a efekty przychodzą dość szybko. Ostatnio rozważam zakup czegoś innego.. ale tylko w ramach ciekawości i porównania.


LIQPHARM - LIQ Ce SERUM NIGHT Z 15% WITAMINĄ E
Rewelacyjne serum które w mig regeneruje skórę i ją odżywia. To taki kompres na skórę i pierwsza pomoc gdy skóra doznała jakichkolwiek podrażnień. Ale nie tylko.. serum świetnie się sprawdzi gdy chcemy odżywić skórę lub gdy nie do końca wiemy czego od nas chce. Jeśli boisz się witaminy C w produktach Liqpharm ale jakiś produkt chciałabyś wypróbować, to właśnie serum z witaminą E zawsze polecam. Niezależnie od rodzaju skóry czy wieku.. jestem przekonana, że się sprawdzi u każdego.

Właśnie uświadomiłam sobie, że o tym serum nie było recenzji! Co za niedopatrzenie! 😱


MASECZKI 
To zasługa Moniki z bloga Mama z różową torebką. Monia zaraziła mnie maseczkami na tyle, że tworzą największy zbiór moich zapasów kosmetycznych.. czego ani trochę nie żałuję. Pokochałam maseczki w płachcie nasączone tonikiem, hydrolatem, wodą aloesową w przeróżnych kombinacjach i dodatkach. Obecnie mam już co najmniej roczny zapas skompesowanych maseczek. 
Wcześniej nigdy nie miałam weny twórczej do sypkich maseczek ale obecnie to się zmieniło. Do moich ulubionych należą maseczki z Miodowej Mydlarni oraz całkiem niedawne odkrycie maseczki Chic Chiq.. które dosłownie uwielbiam i wiem, że będę z przyjemnością wracać.
Wciąż jednak cenię sobie gotowe wersje maseczek takie jak maseczka Aubrey Organics z kwasami AHA czy saszetkowe maseczki marki Lavera



Dwa produkty, które są bardzo uniwersalne. Stosuję zarówno w pielęgnacji twarzy, ciała jak i włosów i każde z nich absolutnie uwielbiam.. i oszczędzam jak tylko mogę. 

MIODOWA MYDLARNIA - MASŁO DO TWARZY I CIAŁA AMBROZJA
To puszysta pianka o cudownym słodkim zapachu.. który nie wiem nawet jak opisać. To zapach, który chętnie widziałabym w postaci perfum. Produkt sam w sobie mógłby nie robić nic.. tylko pachnieć, a i tak bym nałogowo do niego wracała. Masełko wspaniale koi i nawilża skórę. Używam od czasu do czas, bo nie chcę aby się skończyło.. nigdy!

WILLOW ORGANICS - FRUITY MOUSSE BALSAM DO TWARZY I CIAŁA
Absolutnie jestem fanką produktów Willow i z ciekawością wypatruję nowych cudaczków. Zapach Fruity Mousse podbił moje serce. To najładniejsza wersja werbeny z dodatkiem nuty słodkiej moreli z jaką się spotkałam. Sam zapach działa mnie nie bardzo odprężająco i kojąco. Jednak jego wielofunkcyjność jest niesamowita. 



WILLOW ORGANICS - FRUITY SUGAR SCRUB
Jedyne co mnie ratuje przed napadem na kolejne opakowania, to posiadanie balsamu Fruity Mousse oraz pokaźnych peelingowych zapasów. Natomiast to, że peeling do mnie powróci jest już kwestią przesądzoną. Niezwykle przyjemny i skuteczny peeling na bazie cukru o cudownie relaksującym zapachu werbeny z nutą słodkiej moreli. Tęsknię za nim.. 


ACHAE - PEELINGI DO CIAŁA
Już podczas pierwszego spotkania z peelingami marki Achae byłam pod wrażeniem ale ostatnio przeszli sami siebie. Obecnie pełnowymiarowe produkty pakowane są w cudowne opakowania, które kradną serce. Jednak zewnętrzna pokrywa wcale nie ustepuje miejsca temu co jest w środku. Ręcznie wykonywane peelingi na bazie soli, cukru bądź kawy o wspaniałych naturalnych zapachach.. absolutnie każdy znajdzie coś dla siebie, choć najlepiej przetestować wszystkie wersje.  


BODY BOOM - PEELING DO CIAŁA
Kawowe peelingi Body Boom zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Póki co zużyłam dopiero pełnowymiarowe opakowanie peelingu w wersji kokosowej ale w zapasach mam wszystkie nimi wersje, które czekają na zużycie i solidną recenzję porównawczą. Kokosowa wersja śni mi się po nocach i wiem, że do peelingów Body Boom jeszcze wrócę. Jedno duże opakowanie wystarczy mi na pół roku systematycznego użytkowania.



JOICO - SZAMPON Z LINII BLOND LIFE ORAZ DEEP-PENETRATING RECONSTRUCTOR
Pokochałam produkty Joico i obecnie nie wyobrażam sobie aby mogło ich zabraknąć w mojej pielęgnacji włosów. Zapewniają mi kompleksową odbudowę struktury włosów przez co zupełnie przestałam kupować odżywki na bazie protein. Szampon z linii Blond Life nie zawiera w składzie Cocamidopropyl betaine przez co jest bardzo komfortowy w użytkowaniu, a przy tym rewelacyjnie oczyszczał moje włosy i sam w sobie je odżywiał. Za to słynny Rekonstruktor w pielęgnacji włosów towarzyszył mi maksymalnie raz w miesiącu i było to zupełnie wystarczające. Nie są to tanie produkty ale w moim przypadku niesamowicie wydajne i najlepsze z jakimi się spotkałam pod kątem produktów proteinowych.  



LAVERA - SZAMPON Z RÓŻĄ I PROTEINAMI GROCHU ORAZ SZAMPON DLA ALERGIKÓW
Markę Lavera pomalutku odkrywam i póki co jeszcze się na żadnym produkcie nie zawiodłam. Na szampony zdecydowałam się po przeczytaniu posta na blogu Co kręci Anule. Co prawda wybrałam nieco inne wersje ale i tak trafiłam w dyszkę! Obie wersje są systematycznie w użyciu, a szampon z różą używa nawet mój mąż. W styczniu pojawi się obowiązkowo recenzja obu szamponów.



BIONIGREE - SERUM OCZYSZCZAJĄCE DO SKÓRY GŁOWY
Serum Bionigre zdeklasowało typowe peelingi do oczyszczania skóry głowy. Moim jedynym problemem jest to, że drobinki peelingów trudno mi wypłukać z gęstwiny jaką mam na głowie. W przypadku serum Bionigree ten problem nie istnieje przez co mam w planach wrócić do tego produkty w momencie gdy zużyję obecne produkty.



THE WET BRUSH - SZCZOTKI DO WŁOSÓW
Moje dwie śliczności. Gdyby to miało jakikolwiek sens to kupiłabym kilkanaście wersji. Poprzedniczkę czyli Tangle Teezer wyrzuciłam do kosza i ani trochę mi je nie brakuje. Różnica jest kolosalna.. Obecnie czekam cierpliwie na wersję składaną do torebki. The Wet Brush to zdecydowanie dobry zakup.


100% PURE - KREMOWY PDOKŁAD SUPER FRUIT
Nie pamiętam aby wcześniej była tak bardzo zadowolona z płynnego podkładu. To mój ulubieniec od dobrych kilku miesięcy i już drugie opakowanie. W zasadzie nie mam nic innego w formie płynnej czego mogłabym używać zamiennie ale też nie mam takiej potrzeby. Podkład ma kilka wad i należy nauczyć się z nim pracować oraz dobrać odpowiednią (nie tłustą) pielęgnację. To przepis na udany związek. 



MILANI - BAKED BLUSH LUMINOSO
Mój pierwszy róż który zadowala mnie pod każdym względem. Piękny kolor (na zdjęciu przekłamany) który ładnie zgrywa się z moją karnacją. Można z łatwością dozować intensywność.. ale ja lubię gdy wygląda subtelnie. Róż nie daje matowego efektu na policzkach, to raczej zdrowe i wielowymiarowe wykończenie zdrowych policzków. Spokojnie można sobie odpuścić nakładanie rozświetlacza.. ale to już zależy od indywidualnych preferencji. Lubię.. i nie oddam. 



CAILYN - PURE LUST EXTREME MATTE TINT
Zaczynam się martwić, bo te pomadki wcale łatwo dostać nie jest, a moja już niedługo sięgnie dna. Po matową pomadkę Cailyn sięgam gdy zależy mi na mocnym akcencie na usta oraz na niezawodnej trwałości. Uwielbiam te pomadki i z chęcią widziałabym u siebie większą kolekcję. Test trwałości znajdziesz w poście poniżej.




LORAC - PRO 3 PALETA CIENI DO POWIEK
Być może to za wcześnie aby całkiem niedawny nabytek wrzucac do ulubieńców roku, ale co ja poradzę, że zachwyciłam się już przy pierwszym uzyciu, a każde kolejne uświadamia mnie, że był to genialny zakup. Nie kolekcjonuję palet ani cieni do oczu.. obecnie posiadam dwie palety i to właśnie te ze zdjęcia. Wszytko inne przekazałam w dobre ręce. Paleta Lorac chodziła za mną od.. uwaga.. trzech lat. Więc stwierdzenie, że był to przemyślany zakup to mało powiedziane. Szukałam palety, o której każdym pojedynczym cieniu będę mogła powiedzieć "Tak! będę używać" i taka właśnie jest ta paleta. Kolory są utrzymane w ciepłej tonacji ale nie przesadnie ciepło-pomarańczowej czy czerwonej. To po prostu komplet bazowych i podstawowych cienie dzięki któremu wyczaruję makijaż dzienny jak i wieczorowy. Uwielbiam ją!

NABLA - DREAMY EYESHADOW PALETTE
Paleta Nabla z miejsca mnie oczarowała choć nie byłam do końca przekonana do jednego.. może dwóch cieni. Obecnie niemal za każdym razem wyciągam paletę Nabla aby na oko dodać jakiś ciekawszy akcent. Cienie jakościowo są fenomenalne.. nigdy wcześniej nie miałam styczności z taką pigmentacją i łatwością użytkowania. Z pewnością nie jest to paleta, ktora do gustu przypadnie każdemu ale dla mnie tworzy perfekcyjne uzupełnienie cieni Lorac.. i z tą dwójką jestem absolutnie zaspokojona pod względem makijażu oczu.. no prawie



M-BRUSH - PĘDZLE DO MAKIJAŻU OCZU
Wraz z zakupem nowych palet do oczu stwierdziłam, że warto zainwestować w nowe pędzle. Stare pędzle Hakuro przekazałam wraz z cieniami w dobre ręce zostawiając sobie kilka podrzędnych niedobitków. Już teraz wiem, że będę kupować kolejne pędzle M-Brush bo ich jakość jest fenomenalna. Pędzle w połączeniu z cieniami Lorac oraz Nabla sprawiają, że makijaż oczu to czysta przyjemność.. po prostu chce się siedzieć i nakładać kolejne kolory i warstwy. Niby szczegół.. a jaka różnica.



LAKIERY HYBRYDOWE
Zakup zestawu do robienia hybryd na paznokciach to był zdecydowanie dobry pomysł. Taka zabawa bywa oczywiście kosztowna.. szczególnie na początku, jednak patrząc na to, że w ciągu roku na hydrydy do salonu chodziłam około 5 razy to już dawało kwotę pełnego podstawowego zestawu do domowego mani. Odłożyłam.. kupiłam.. i ani przez chwilę nie żałowałam. Staram się jedynie nie popaść w nałogowe kupowanie kolejnych lakierów.. ustawiłam sobie poprzeczkę na 10 odcieniach i póki co wciąż się w tym limicie mieszczę.. ale całkiem niedawno Monika uraczyła mnie ogromną kolekcją lakierów, a gdy na to wszystko patrzę to mi się buźka sama ciesz. Nie wiem czy dam radę.. chcę wszystkie możliwe odcienie!


DIY BY ANULA , MARIKA, PŁATKI RÓŻ OD ANI
Zawsze podziwiam wszelkie wyroby kosmetyczne DIY.. ale gdy ich autorki dzielą się nimi ze mną to na widok tych cudów aż mi serce ściska. Ręcznie zbierane i suszone płatki róż przez Anię z bloga Aneczka blog,  wspaniała świeca oraz peeling do rąk działa Anny z bloga Co kręci Anulę oraz peeling do ciała w formie serca wraz z płukanką do włosów.. do moich włosów.. stworzony przez Marikę z bloga Le Bleuet. Chyba już zawsze będę się wzruszać pisząc o takich cudach.. alee.. te produkty tak bardzo mnie zachwycają, że w obecnym roku sama zakasam rękawy i biorę się do własnych produkcji! Niezwykle pomocna do tego będzie niedawna zdobycz czyli książka Mydło i Mazidło, czyli jak zostać czarownicą. Już nie mogę się doczekać!


Z OKAZJI NOWEGO ROKU 2018
CHCIAŁAM CI ŻYCZYĆ DUŻO ZDROWIA, 
ABYŚ CODZIENNIE SPOTYKAŁA SIĘ Z LUDZKĄ SERDECZNOŚCIĄ, 
BO TO JEDNAK PRZYWRACA WIARĘ W LUDZI. 
ABYŚ SPEŁNIŁA CHOĆ JEDNO WIELKIE MARZENIE I KILKA MNIEJSZYCH 
I
ABY NIGDY WOKÓŁ CIEBIE NIE ZABRAKŁO LUDZI,
 KTÓRZY CIE SZANUJĄ I KOCHAJĄ.



NA KONIEC WYNIKI ROZDANIA Z MASECZKAMI CHIC CHIQ!


Miejsce pierwsze i główna nagroda czyli zestaw 4 mini maseczek CHIC CHIQ wędruje do:

Basi z bloga BasiaBlog.pl


Natomiast nagrody pocieszenia w postaci czekoladowych maseczek CHIC CHIQ do:


oraz 

do Kariny i Adama z bloga Zdrowo Naturalnie


Dziękuję za udział i serdecznie gratuluję i czekam na dane do wysyłki 😘



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger