maja 12, 2018

MARION - CZARNA MASKA PEEL-OFF Z AKTYWNYM WĘGLEM


To maseczka na którą zdecydowanie należy mieć czas.. wenę.. chęć.. siłę.. albo ewentualnie coś wcześniej mocniejszego wypić. Nie.. nie.. nie będę tu propagować spożywania używek! Ta opcja dotyczy jedynie mężczyzn. My kobiety jesteśmy na tyle silne, że nasz napęd hormonalny wystarczy aby Ziemia zaczęła obracać się w przeciwnym kierunku.. co to dla nas depilacja czy laser, a maseczka? Litości.. też mi wyzwanie.. pff.. 😂 😂 😂


Od producenta:
Czarna maska peel-off to innowacyjny sposób na szybkie pozbycie się zanieczyszczań ze skóry. Detoksykująca formuła bazuje na aktywnym węglu, który absorbuje toksyny i oczyszcza zablokowane pory. Usuwa martwe komórki i zapobiega powstawaniu zaskórników. Pozostawia skórę świeżą, odżywioną oraz delikatną w dotyku. Wyciąg z lukrecji gładkiej reguluje proces wydzielania sebum, łagodzi stany zapalne skóry i oczyszcza ją z zanieczyszczeń.

Maska ma gęstą, żelową konsystencję typu peel-off. Po wyschnięciu, tworzy jednolitą warstwę łatwą do usunięcia.

Sposób użycia:
1. Umyć twarz ciepła wodą
2. Dla uzyskania lepszych efektów, wykonaj kąpiel parową twarzy lub przykryj twarz wilgotnym, bardzo ciepłym ręcznikiem i przytrzymaj ok3 minuty. Dzięki temu otworzysz pory.
3. Osusz twarz. Nałóż równomiernie cienką warstwę maski na całą twarz lub tylko na problematyczne strefę T. Omijaj okolicę oczu i brwi
4. Czekaj do całkowitego wyschnięcia ok  25-45 minut
Delikatnie
5. Delikatnie zdejmij maskę w jednym kawałku.
6. Ewentualne pozostałości usuń wacikiem nasączony płynem do demakijażu lub nawilżoną chusteczką
Nie stosować na skórę uszkodzoną, wrażliwą lub skłonną do podrażnień

Ciągle poszukuję maseczki, którą rzeczywiście będzie w stanie oczyszczać skórę mocniej niż zwykle maseczki oczyszczające ale jej nie zrujnuje. Od czasu do czasu daję szansę nieco bardziej ekstremalnym produktom ale i tak na spektakularne efekty nigdy nie liczyłam. Stosowałam już plastry, które miały genialnie oczyścić skórę oraz czarną maskę ale było to bardzo dawno. Trochę mnie kusiło aby wrócić do tego typu produktów ale w tym temacie ubiegła mnie Monika z bloga Mama z różową torebką, wysyłając mi maseczkę Marion z węglem aktywnym.


Niewielka czarna tubka mieści zaledwie 25g produktu ale jej wydajność zależy wyłącznie od tego gdzie i w jakiej ilości aplikuje maskę. Można to robić na całą twarz ale aż tak szalona nie jestem, nie byłam i już chyba nie będę. To zdecydowanie nie jest maseczka dla osób wrażliwych, płaczliwych, ani dla takich co uciekają przed ciepłym letnim deszczykiem bo parzy! To maska dla kobiet silnych psychicznie, takich co kupa na świeżo umytej karoserii samochodu tuż przed wyjazdem do pedantycznej teściowej/koleżanki/szwagierki (która wiesz, że Ci tę kupę wytknie palcem) nie rusza. Takich co w chwili gdy przypalają się gary, płacze dziecko, mąż chory i niezapowiedziana wizyta gości nie wyprowadza z równowagi.. po prostu nie otwierasz drzwi 😂 😂 😂 Tak.. tak.. prawdziwe Power Women. Dlaczego? Bo jednak podstawową funkcją maseczki jest depilacja, a to stawia ją na podium najbardziej hardcorowych maseczek jakie używałam.

Aplikując ją pierwszy raz wiedziałam doskonale z czym mam do czynienie, dlatego niczym specjalnie mnie nie zaskoczyła. Czarna klejąca maź o alkoholowym zapachu.. trudno napisać aby była pod jakimkolwiek kątem przyjemna w odbiorze. Aplikacja nie sprawia trudności, warto jednak dobrze przemyśleć ilość nakładanej maseczki oraz obszar. Im grubszą warstwą nałożymy maskę tym dłużej będzie ona zasychać. Zdarzało mi się nakładać bardziej obfite warstwy ale również zupełnie cienkie, które były gotowe do ściągnięcia po 10 minutach. Wciąż nie jestem w stanie określić czy ma to jakieś faktyczne znaczenie dla uzyskanych efektów, komfortu, czy czegokolwiek.. ala na czas zastygania owszem. Podczas zastygania, maska dosadnie daje znać jak bardzo chce się ze skórą połączyć nierozerwalną więzią. Wpija się w nią i ściąga na tyle mocno, że nie da o sobie zapomnieć ani na chwilę.


Jeśli lubisz życie na krawędzi śmiało możesz aplikować maskę na całą twarz.. a w zasadzie aplikuj sobie gdzie chcesz, bo kto Ci zabroni podnosić sobie poprzeczkę i nabywać nowe doświadczenia? Jeśli jesteś szczególnie ciekawska i chcesz sprawdzić które części twarzy masz bardziej wrażliwe na ból to maska również będzie świetnym testem. Ja jednak takie rzeczy już wiem i zazwyczaj skupiam się głównie na nosie ewentualnie na strefie T.  

Maseczka zazwyczaj sprawia problem podczas ściągania. Trudno znaleźć punkt zaczepienia aby ściągnąć całość ale chęć jej pozbycia się zawsze jest dużo silniejsza. Metod ściągania jest naprawdę wiele i raczej żaden z nich nie jestem w stanie opisać jako "godny". Ciśnienie przy jej ściąganiu rośnie drastycznie albo powoduje tymczasowe zatrzymanie serca. Oddech zazwyczaj wstrzymany, a sama mimika twarzy potrafi być bardziej aktywna niż przy oglądaniu filmików z kotami na Youtube. Łezka? Tak.. i to nie jedna. Ta maseczka to prawdziwy wyciskacz łez choć ich ilość zależy od miejsca aplikacji i wrażliwości.

Nie mogę jednak w pełni powiedzieć, że z uzyskanych efektów jej stosowania jestem zadowolona. O ile jestem w stanie psychicznie zaakceptować fakt depilacji twarzy z najdrobniejszych mikro włosów to usunięcie jakieś drobinki z jednego czy dwóch porów potrafi rozczarować. Z drugiej strony niby lepsze to niż nic. Czyli w jakimś niewielkim zakresie działa chociaż satysfakcji z tego raczej nie ma. Po zerwaniu maski skóra w danym miejscu zazwyczaj mi pulsuje przez jakiś czas. Nie jest zaczerwieniona, ani szczególnie podrażniona ale rozlewające się ciepło na skórze nie daje o sobie zapomnieć.

Skład (INCI): Aqua, Polyvinyl Alcohol, Propylene Glycol, Isopropyl Alcohol, Charcoal Powder, Hamamelis Virginiana Water, Dipotassium Glycyrrhizate, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Methylparaben, Parfum.

  • Woda (Aqua)
  • Polyvinyl Alcohol - stosowany głównie produkcji lakierów do paznokci i klejów np. do sztucznych rzęs. Jest częściowo biodegradalny
  • Propylene Glycol - rozpuszczalnik, jest również nośnikiem innych substancji
  • Isopropyl Alcohol - działa odtłuszczająco i oczyszczająco, jest też nośnikiem substancji aktywnych w kosmetykach. Może wywoływać reakcje alergiczne
  • Węgiel aktywny (Charcoal Powder) - działa oczyszczająco poprzez wchłanianie toksyn, tłuszczu oraz zanieczyszczeń. Posiada również działanie bakteriobójcze i ściągające, a także rozjaśniające.
  • Hydrolat z liści oczaru (Hamamelis Virginiana Water) - działa ściągająco, antybakteryjnie, łagodząco, wspomaga gojenie i regenerację podrażnionej skóry, odświeża, zmniejsza zaczerwienienie, zmniejsza produkcję sebum
  • Dipotassium Glycyrrhizate - składnik nawilżający, penetruje w głąb skóry. Działa antyalergicznie, łagodzi objawy alergii, wzmacnia skórę, wspomaga leczenie zmian atopowych, przyśpiesza gojenie, zmniejsza produkcję sebum
  • Phenoxyethanol - konserwant. Całkowicie zakazany w przemyśle kosmetycznym na terenie Japonii. Niezalecany w produktach dla dzieci i kobiet w ciąży. Może działać drażniąco na skórę, wchłania się przez skórę do krwiobiegu.
  • Xanthan Gum - lekki emulgator, zagęstnik, lepiszcze pochodzenia naturalnego
  • Methylparaben - konserwant, potencjalny alergen. Niezalecany w kosmetykach dla dzieci i kobiet w ciąży.
  • Parfum - substancja zapachowa

Bazą właściwą tego produktu jest węgiel aktywny oraz hydrolat z liści oczaru. Są to dwa składniki które bardzo fajnie działają na skórę z niedoskonałościami. Pozostałe składniki mogą budzić znacznie większe kontrowersje. W takim ogólnym zarysie i bardzo uproszczonym, produkt ma działać jak klej na zaskórniki, czyli ma zadanie na tyle skutecznie przykleić się aby móc je wyciągnąć. Dlatego bazą produktu jest składnik używany w klejach do rzęs. Nie jest to dla mnie specjalnie szokujące, bo przy takiej konsystencji i działaniu nie można spodziewać się samych fajnych i naturalnych składników. Tu po prostu syntetyczne składniki muszą się pojawić. Jednak nie do tego "kleju" mam zastrzeżenia, a do składników które mają łatkę "niezalecany w kosmetykach dla dzieci i kobiet w ciąży" oraz "może wywoływać alergie". Mamy tu również kontrowersyjny konserwant Phenoxyethanol, który doczekał się ostatecznej opinii Komitetu Naukowego ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) (jest bezpieczny do stosowania jako środek konserwujący o maksymalnym stężeniu 1,0%) co wciąż nie zmienia faktu, że wchłania się przez skórę do krwiobiegu.


Nie będę bronić tego produktu, bo ani nie jest przyjemny w użytkowaniu, ani jego skuteczność specjalnie mnie nie zadowala, a skład poniekąd wątpliwy.. zauważyłam jednak, że po użyciu maski na nos przez kolejny dzień mam spokój z tym obszarem. Nos się nie wyświeca, makijaż trzyma się.. jakby skóra była w tak głębokim szoku, że nie wie co ma robić. Czy jest to wszystko tego warte.. raczej nie ale to ryzyko podejmij już samodzielnie 😅



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger